Moda od Macademian Girl

Krea-tornia: Chyba zacznę standardowo 🙂 Proszę, opowiedz o swoim blogu – jak powstał, skąd pomysł, dlaczego taka nazwa – MACADEMIAN GIRL?

Tamara: Bloga prowadzę dopiero od kwietnia zeszłego roku, ale modnisią (śmiech) byłam od zawsze. Wcześniej znajomi namawiali mnie, żebym zajęła się tym na poważnie. Decydujący moment nastąpił, kiedy przeniosłam się do Szczecina na studia i któregoś dnia usłyszałam w Trójce reportaż o modowych blogach, który mnie strasznie zaintrygował. Ostatecznie do wszystkiego namówiła mnie mama, bo już miała dosyć słuchania o ubraniach (śmiech). Na początku nie byłam przekonana, wahałam się, no i nie miałam fotografa, ale stwierdziłam, że „Ok, spróbuję”. Decydującym czynnikiem, było pewne spostrzeżenie, które poczyniłam, przeglądając stylizacje moich ulubionych blogerek – otóż każda z nich niesamowicie rozwinęła się prowadząc bloga, ich style nabrały szlifu i to było coś, co mi dodało odwagi. W taki sposób dodałam pierwszego posta. Natomiast nazwa pochodzi od orzechów Macadamia, które są przepyszne i mogę jeść je cały czas. Poza tym samo słowo ładnie brzmi i pasuje do mojej karnacji i wyglądu. Nie chciałam używać w nazwie słów styl czy fashion, bo wiele osób je stosuje. Wolałam, żeby mój blog był inny, oryginalny. Dzięki takiej nazwie wyróżnia się i zapada w pamięć.

K: Napisałaś w swojej wizytówce na blogu, że Twój związek z modą to prawdziwa miłość. Wiesz, że z miłością może być jak w wierszu: „Miłość na zawsze, najdłuższa, co miała przetrwać lat tyle – śmierć, burze, z fijołkiem w kubeczku świnia, przyszła na chwilę”, a jak to jest naprawdę z modą i Tobą?

T: Napisałam także, że prawdziwa miłość trwa całe życie (śmiech). Mówiąc poważnie, to modzie poświęcam najwięcej wolnego czasu i z nią wiążę swoją przyszłość. W tej chwili, niestety, nie mam go jednak za wiele, bo studiuję architekturę wnętrz na Akademii Sztuki, a to bardzo absorbujący kierunek. Po ukończeniu licencjatu zamierzam rozpocząć studia w Warszawie na kierunku projektowanie ubioru. Marzę, żeby zostać stylistką i projektantką ubioru. Chciałabym też kiedyś prowadzić swój własny modowy program. Może zajmę się dziennikarstwem modowym. Póki co będę rozwijać mojego bloga. Uwielbiam go!

K: My też go uwielbiamy 🙂 Twoje stylizacje są pełne kolorów i bardzo nietypowych połączeń jak na polską rzeczywistość 😉 , zdradź nam proszę, w jaki sposób wybierasz rzeczy dla siebie, gdzie je szukasz, jak planujesz swoje stylizacje?

T: Wiele ciuchów kupuję za grosze w second-hadach. Tam można naprawdę znaleźć prawdziwe perełki. Często zamawiam ubrania przez Internet. Dzięki temu udaje mi się zaoszczędzić. Sporo rzeczy dostaję – jestem kolekcjonerem. Te rzeczy, które mam to moje skarby, perełki, dzieła sztuki, których nie oddaję. Nie jestem jednak typem osoby, która „oszczędza rzeczy” i ich nie nosi, bo się zniszczą.

K: Muszę to powiedzieć: masz talent do łączenia ze sobą kolorów. Czy jest jakiś trick, którym mogłabyś się podzielić? Myślę, że nie jestem jedyną, potencjalną zainteresowaną 🙂

Przede wszystkim obserwuję to, co mnie otacza – trzeba mieć oczy szeroko otwarte, bo ludzie są największą inspiracją. Często patrzę na kogoś jak jest ubrany i staram się nie oceniać go źle, tylko zawsze doceniam dobre rzeczy, na przykład, połączenia kolorów. Wchodzę na modowe blogi, przeglądam gazety. Polecam oglądanie obrazów – jest to kopalnia wiedzy kolorystycznej!

K: Jak oceniasz polską modę uliczną? Czy widzisz jakieś zmiany dobre lub złe? Czy Polacy dbają o swój wygląd?

T: Większość osób ubiera się bardzo zachowawczo. Brakuje im jeszcze odwagi. Muszę jednak przyznać, że od pewnego czasu widzę pozytywne zmiany. Spotykam coraz więcej fajnie ubranych, młodych ludzi – w szczególności na swojej uczelni, co jest też zasługą napływu nowych studentów do Akademii. Znam dużo ludzi, którzy bardzo chcą się ubierać kolorowo i nieschematycznie, ale brak im odwagi. Boją się, że ktoś ich wyśmieje, a to hamuje ich najbardziej. Uważam, że każdy ma swoje Ja i powinien je eksponować. Moda może nas nauczyć dystansu do siebie i innych, bawmy się nią!

K: Bez czego nie możesz siebie wyobrazić i swoich stylizacji?

T: Bez kolorów i chociaż odrobiny modowego szaleństwa! (śmiech)

K: Czy masz już wytypowany jakiś absolutny must have na Wiosnę i Lato 2012?

T: W tym sezonie zdecydowanie oszalałam na punkcie limonki i mięty w wersji fluo i pastelowej – dosłownie pochłaniam wszystko w tych dwóch kolorach! (śmiech) Moim must have w tej chwili jest neonowa żółta koszula, marzę o tym by zestawić ją ze srebrnymi rurkami i mocną fuksjową pomadką!

K: Tym kolorowym akcentem chciałabym zakończyć wywiad i podziękować Ci za rozmowę 🙂