„Polska moda nie gryzie” to hasło przewodnie targów Misz-Masz, organizowanych w warszawskim centrum handlowym Blue City, których celem jest „przybliżenie szerokiej, a przede wszystkim nowej grupie klientów propozycji polskich projektantów”. Pierwsza edycja spotkania miała miejsce w listopadzie ubiegłego roku i bardzo szybko zyskała swoich miłośników, zarówno po stronie projektantów, jak i chętnych do zakupów klientów. Właściwie można by rzec, że dziewczyny stojące za Misz-Masz’em – Zuzia Prusińska i Maria Paluchiewicz – idą jak burza! Nie minęło więcej niż pół roku, a w przyszłą niedzielę odbędzie się 5 już edycja tego wydarzenia. I tu należą się gratulacje!

Jak same przyznają, przewrotna nazwa i zaskakujące miejsce są zamierzone. Nie przywykliśmy bowiem do modowych targów w centrach handlowych pełnych znanych nam dobrze sieciówek. I o to chodziło! „Klient galerii handlowych nie zna polskich projektantów, świat mody to dla niego wysokie ceny, zobowiązujące imprezy i pokazy, flesze i celebryci. Dobór projektantów na targi nie jest przypadkowy, na decyzję składa się kilka podstawowych – cena, która nie zwali z nóg osoby przyzwyczajonej do robienia zakupów w popularnych sklepach sieciowych, wzornictwo, które utwierdzi takiego klienta, że może się równie fajnie ubrać łącząc ubrania od polskich twórców z tymi z sieciówek i jakość, która w połączeniu z dwoma poprzednimi elementami zachęcą do zakupów”.

Na targach Misz-Masz będziecie mieli więc okazję zobaczyć co nowego w polskiej modzie piszczy, przymierzyć ubrania, które być może przeglądacie w sieci, a także porozmawiać z osobami, stojącymi za poszczególnymi projektami. Ja z kolei postanowiłam zapytać o kilka spraw samą pomysłodawczynią targów – Zuzią, a poniżej możecie przeczytać jak to się wszystko zaczęło i dokąd dalej zmierza Misz-Masz! Zapraszam!

***

Poznałyśmy się jakieś 2 lata temu na targach „Przetwory“. Czy już wtedy wiedziałaś, że chcesz organizować podobne spotkania?

– Nie, wtedy jeszcze zupełnie nie myślałam o organizacji takich wydarzeń. Za to doceniałam je jako klient i właściwie odwiedzałam każde targi, które się odbywały w Warszawie. Pomysł na zorganizowanie własnych targów przyszedł po stażu u Kasi Wyrozębskiej, projektantki Mozcau i Justin Iloveu i zorganizowaniu targów Love&Sale. Złapałam bakcyla i zrealizowałam targi o nieco innym profilu.

Co było dla Ciebie największą inspiracją do stworzenia targów Misz-Masz?

– Przede wszystkim ubrania polskich projektantów. To dla nich impreza jest organizowana i ich chcę promować. Dobrze by było, żeby z ich ubraniami czy dodatkami oswajali się nowi ludzie, którzy na tego typu wydarzenia nie chodzą. Mogą nie chcieć czy o nich nie wiedzieć, więc Misz-Masz wychodzi im naprzeciw i prezentuje projektantów w typowym źródle ubrań większości Polaków, czyli centrum handlowym. Na pewno inspiracją były też inne targi, jak chociażby Ściegi i świetna atmosfera, jaka na nich panuje. Podziwiam organizatorów, którzy z edycji na edycję przygotowują coraz lepsze wydarzenia, na które się z niecierpliwością czeka.

Co sprawiło, że pomysł na Misz-Masz przerodził się w realną wizję?

– To stało się tak szybko, że sama nie dowierzałam. Dzięki spotkaniom blogerek znałam osoby zajmujące się marketingiem w Blue City i z agencji social media BC obsługującą, w której zresztą teraz jeszcze pracuję. To na pewno pomogło, a do tego trzeba dołożyć mnóstwo czasu poświęconego na maile i telefony. Trochę cierpliwości, mnóstwo uporu i nie zrażania się. Szczególnie jeżeli chodzi o zakładanie działalności gospodarczej. Było warto, a ja teraz jestem na pewno uodporniona na wiele niekomfortowych sytuacji.

Co Cię najbardziej zaskoczyło przy organizacji pierwszej edycji?

– Chyba reakcje ludzi. Te entuzjastyczne oczywiście jeszcze bardziej mnie motywują i niesamowicie cieszą. Jest też niestety ogromna ilość jadu i chamstwa, które się w ludziach uwalniają, gdy coś nie idzie po ich myśli, czyli są na przykład nie przyjmowani na targi. Chyba właśnie te negatywne reakcje dziwią mnie najbardziej, bo są najczęściej nieproporcjonalne do sytuacji. No cóż, trzeba dać sobie z takimi ludźmi spokój i robić swoje 😉

Czy napotkałaś jakieś przeszkody w organizacji wydarzenia?

– Przeszkód jest zwykle kilka. Przede wszystkim cały czas za małe środki na realizację wszystkich pomysłów. Jestem teraz na etapie szukania sponsorów wydarzenia. Czasu też jest zwykle mało, żeby pogodzić studia, pracę i życie osobiste. Jednak dla chcącego nic trudnego, a chęci mam wciąż mnóstwo 🙂

Co Twoim zdaniem wyróżnia targi Misz-Masz na tle konkurencyjnych spotkań z polską modą?

– Przede wszystkim miejscem, czyli centrum handlowym. Ideą targów jest zaprezentowanie polskich projektantów nowej klienteli, najczęściej zupełnie w temacie nie obeznanej. Misz-Masz ma pokazać, że polska moda nie gryzie.

Jak będzie wyglądał Misz-Masz za kilka lat? 🙂

– Na pewno będzie organizowany z takim samym zapałem jak teraz 😉 Chciałabym organizować targi również w innych miastach i żeby były to regularne wydarzenia.

Ulubieni polscy projektanci/polskie marki?

Do ulubionych na pewno mogę zaliczyć Natalię Siebułę, LOUS, piękne koronki od Rilke. W różnych targach uwielbiam to, że można odkrywać nowych ludzi, albo na nowo doceniać tych, których się znało, więc lista ulubieńców często się wzbogaca.